25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies. Poniżej znajdziesz pełny zakres informacji na ten temat.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowych lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych, w tym na profilowanie i w celach analitycznych przez portal lca.pl.
Administrator danych osobowych
Administratorem danych osobowych jest Przedsiębiorstwo Usług Informatycznych BAJT z siedzibą w Legnicy przy ul. Pomorskiej 56, 59-220 Legnica, wpisane do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej pod numerem NIP 6911626150, REGON 390590290.
Cele przetwarzania danych
- marketing, w tym profilowanie i cele analityczne
- świadczenie usług drogą elektroniczną
- dopasowanie treści stron internetowych do preferencji i zainteresowań
- wykrywanie botów i nadużyć w usługach
- pomiary statystyczne i udoskonalenie usług (cele analityczne)
Podstawy prawne przetwarzania danych
- marketing, w tym profilowanie oraz cele analityczne – zgoda
- świadczenie usług drogą elektroniczną - niezbędność danych do świadczenia usługi
- pozostałe cele - uzasadniony interes administratora danych
Odbiorcy danych
Podmioty przetwarzające dane na zlecenie administratora danych, podmioty uprawnione do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa.
Prawa osoby, której dane dotyczą
Prawo żądania sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych; prawo wycofania zgody na przetwarzanie danych osobowych. Inne prawa osoby, której dane dotyczą.
Informacje dodatkowe
Więcej o zasadach przetwarzania danych w „Polityce prywatności”
Kiedy Sabina Sokół przyszła zapisać się do prowadzonej przeze mnie pracowni we wrocławskiej ASP, mój wykrywacz talentów zawył jak syrena, jeszcze zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Dziewczyna o przenikliwym spojrzeniu Gertrudy Stein z portretu Picassa przyniosła w teczce próbkę swoich możliwości. Poczułem ukłucie zazdrości na widok jej rysunków, kreślonych szybko i trafnie, z celnością snajpera.
Już pierwsze studenckie zadanie: ilustracje do "ZOO" Brzechwy, pokazały, że mój wykrywacz się nie mylił. Za kratkami, zamiast misia, zebry, lwa czy tygrysa, zobaczyłem odsiadujących wyroki kryminalistów, zakapiorów z gębami troglodytów, którzy w więziennych celach czują się jak w domu. Dzięki pomysłowi Sabiny wiersze Brzechwy, które słyszeliśmy setki razy, zabrzmiały zaskakująco świeżo i znów stały się zabawne. Zapisane na ścianach więziennych cel strofy wyglądają, jakby mieszkańcy tych klatek wydrapywali je przez lata, dla zabicia czasu. Miłośnicy czarnego humoru z pewnością polubiliby Żyrafę, który właśnie się powiesił i "tym głównie żyje, że w górę wyciąga szyję". Albo Dzika, korpulentnego, zakrwawionego osobnika w tatuażach i z rewolwerem. Doprawdy, trudno byłoby się dziwić, że "kto spotyka w lesie Dzika, ten na drzewo zaraz zmyka".
Całe to "ZOO" Sabiny to nie tylko znakomity pomysł interpretacyjny - to także forma - kreska, która błyskawicznie łapie modela za twarz i za sprawą kilku szybkich pociągnięć oddaje jego charakter. Kiedy oglądałem te prace, towarzyszyło mi rosnące przekonanie, że spoglądam na dawnych znajomych. Wkrótce okazało się, że intuicja mnie nie myliła. Dowiódł tego kolejny cykl Sabiny - "Śródmieście. The miting plejs", będący owocem obserwacji jej własnej dzielnicy, w której i ja sam mieszkałem przez wiele lat.
Sabina Sokół "W tę czy we w tę" - wystawa prac
Kiedy: 25.02.2014 - 04.04.2014 godz. 11:00
Bilety: wstęp wolny
Miejsce: Galeria Satyrykon, Legnica, Rynek 36
Wernisaż wystawy, 28.02.2014 godz. 18:00
Pensjonariusze zakładu im. Jana Brzechwy mają bowiem twarze bywalców baru "Po schodkach" oraz bram i podwórek przy ulicy Żeromskiego, gdzie straszy coraz bardziej smętny upiór dawnego kina Polonia. Kiedyś to właśnie o tej dzielnicy śpiewał Lech Janerka, że "tu nie wolno głośno śmiać się i za dobre mieć ubranie". Sabina wbrew tym słowom głośno się śmieje, a lokalne klimaty wykorzystuje w swoich rysunkach.
Turystom, którym znudziły się już pocztówkowe widoczki wrocławskiego Rynku i Ostrowa Tumskiego z drogimi restauracjami dla niemieckich turystów, Sabina Sokół poleca survivalową wyprawę na nieodległe, a egzotyczne Śródmieście, z autorskimi wskazówkami miejscowych przewodników po tym rewirze: "gdzie się nażreć, gdzie najebać, a gdzie dostać w ryj". Razem z nią wędrujemy, podsłuchując rozmowy w lokalnej gwarze, podglądając charakterystyczne stroje i barwy na twarzach tubylców, wciągając w nozdrza wydobywające się przez uchylone lufciki zapachy regionalnej kuchni.
Podobny sposób opowiadania widać też w jej berlińskich rysunkach. Zwykły, szary zeszyt w kratkę, który przywiozła z kilkudniowego pobytu w Berlinie, jest właściwie gotowym materiałem na subiektywny przewodnik po tym mieście. Podobnie jak w rysunkach ze Śródmieścia, nie znajdziemy tu typowych turystycznych atrakcji. Bardziej od nich Sokół interesuje eksploracja bocznych uliczek, bram i podwórek, tego rewersu stołecznego blichtru. Przyciąga ją wszystko to, od czego turystyczny przewodnik skutecznie odwraca wzrok uczestników wycieczki - wiszące nad ulicami billboardy, graffiti na murach, twarze przechodniów, bywalców modnych klubów i przedstawicieli subkultur. Z nakładających się na siebie obrazów tworzy wybuchową mieszankę, dającą obraz dynamicznego, tętniącego życiem klimatu miasta.
Gdybym mógł, zafundowałbym Sabinie rodzaj podróżniczego stypendium - kilkadziesiąt wypraw w różne miejsca na świecie. Bo wierzę, że przywiozłaby z nich zapis wrażeń, umykających nawet najwytrawniejszym podróżnikom-erudytom. Ta zdolna rysowniczka ma dar chwytania tego, co kryje się pod powierzchnią wszystkiego, co - wydawało by się - jest już tak znane i oswojone, że zamienia się w banał, którego tajemnice zostały już dawno odkryte. Wierzę, że nawet w Paryżu pod wieżą Eiffla znalazłaby coś świeżego, co byłoby w stanie przyćmić ten oklepany landszaft.
Tomasz Broda