Bo chociaż obdarowywanie ukochanych osób powinno przynosić nam radość, to po wielu latach kupowania książek, skarpet z reniferem, sweterków z Mikołajem i ciepłych bamboszy z Zakopca lista prezentów na tę okazję niebezpiecznie się skurczyła.
Prezenty świąteczne z obciachem
Od czasów “Dziennika Bridget Jones” wiemy już, że sweter z reniferem to obciach, a o kapciach z bałwankiem nie marzą już nawet dzieci. Chyba, że jest to Olaf z “Krainy Lodu”, ale on też nie jest wiecznie żywy. Ileż można?! Dlatego w popłochu i przy akompaniamencie “Mistletoe and Wine” w wykonaniu Cliffa Richarda wyjącego z głośników w galerii handlowej, pamiętając, że o dwudziestej trzeba usiąść przed TV, bo “Kevin sam w domu” jest tylko raz do roku, oglądamy płyty, zabawki, gadżety elektroniczne produkcji chińskiej, a jak nas porwie nieco fantazja, to zaglądamy do herbaciarni po susz z dodatkiem cynamonu i goździków. Wszystko na nic. Kasa na koncie topnieje wprost proporcjonalnie do pojawiającego się śniegu na ulicach, nogi bolą, kurtkę po drodze zgubiliśmy, a siaty z zakupami wieszamy sobie na ramionach za pomocą szaliczka, a prezentów świątecznych jak nie mieliśmy, tak nie mamy. Ach, ten urok świąt….
W tym momencie już wszyscy mają dosyć. O ile jeszcze mamy nowego chłopaka lub nową dziewczynę, możemy błysnąć. Chemia miłości sprawi, że dziewczyna będzie piszczeć z radości, gdy otrzyma męski skórzany portfel (dostaliśmy od eks, wcale się nie przydał), o tyle małżonka od 30 lat ta sama, na widok najnowszego modelu wiadra z mopem, momentalnie wniesie sprawę o rozwód z naszej winy, a żądza alimentów będzie u niej przekraczała znacznie budżet, który wydalibyśmy na wysadzaną diamentami kolię. Może więc lepiej mopa dać teściowej, w końcu jak się obrazi, to może przestanie wpadać na weekendy. A dla kogoś, na kim nam zależy, poszukajmy czegoś fajniejszego.
Jak szaleć, to szaleć!
Bo może małżonka/dziewczyna/chłopak/mąż/mama/tata wolą się rozerwać? Oczywiście nie kupujmy granatów, wystarczy porządny prezent świąteczny z dużą porcją adrenaliny. Niech sobie skoczą na spadochronie. Mogą nawet w tandemie (np. teściowa z mamusią). I niech to ktoś sfilmuje, żeby mieli hit w swoich mediach społecznościowych i pamiątkę na resztę życia. Jest oczywiście niebezpieczeństwo, że po takim prezencie już kolejny będzie musiał obejmować lot na Marsa, ale nie martwy się na zapas…..
Mniej ryzyka, więcej fun'u
Wiemy też, że nie każdy lubi grawitację (dlatego tak wiele pań zgłasza się do chirurgów plastycznych) i mocne wrażenia (dlatego ci dobrzy chirurdzy mają większe wzięcie niż kiepscy…), dlatego można się zdecydować na coś bardziej statecznego. Jak partnerka/krewny/partner nie ma problemów z nadwagą, to voucher na wystawną kolację z kieliszkiem wina (wersja nie dla abstynentów ani nie dla niepijących alkoholików) lub degustacja czekolady jest strzałem w dziesiątkę. Jeśli zaś od bliskiej nam osoby słyszymy codziennie narzekania na fałdki na brzuchu i cellulit, to zawsze można zaproponować masaż relaksujący, zabiegi w SPA czy kupon na siłownię, zumbę i inne zajęcia zmniejszające obwody bioder, ud i brzucha. Oczywiście z adnotacją “Nie jesteś gruba kochanie, ale chciałaś.”
Jak widać życie przed świętami nie musi być trudne. Można sobie ułatwić. Można wystrzelić z czymś, co sprawi, że od 25 grudnia nasze prezenty świąteczne dodadzą nam +100 punktów do respektu. I to wszystko przez Internet, więc nie zgubimy szaliczka, a zamiast “All I want want for Christmas is You” Mariah Carey możemy sobie włączyć "Relax, Take It Easy" Mika. Do dzieła!
Opanowanie podczas kupowania świątecznych prezentów wspiera wyjatkowyprezent.pl.