Przy pokonywaniu trasy nie wystarczyła dobra kondycja. Zawodnicy potrzebowali siły, woli walki i dużo sprytu. Podbiegi, wspinaczki po prawie pionowych ścianach, czołganie, brodzenie w lodowatej wodzie, to zwykłe przeszkody na trasie crossu. Hitem, a właściwie odcinkiem mającym sprawić najwięcej trudności była w tym roku żwirownia w Jurkowie. Biegacze musieli kilkanaście razy wspinać się po piasku na strome wzgórze. Na trasie biegu, który wulkany ma w nazwie, stanął w tym roku także wulkan, wprawdzie nie „pluł” lawą, ale strzelał w niebo ogniem. Krew, pot, piach, błoto, wysiłek, ból, ale i uśmiech, radość z pokonania trasy i własnych słabości – tak w skrócie można opisać trzecią edycję zimowej imprezy.
W kategorii kobiet zwyciężyła Anna Ficner, która pokonała trasę w czasie 1:14:14. Drugie miejsce z czasem 1:15:48 zajęła Agata Pietroszek, trzecie z czasem 1:25:50 Karolina Kubiak.
W kategorii mężczyzn zwyciężył Marcin Pawłowski z czasem 1:04:30. Za nim uplasował się Bogusław Homa z czasem 1:05:22. Na trzecim miejscu znalazł się Mateusz Hajdas z czasem 1:06:34. Zwycięzcami jednak mogą czuć się wszyscy. Pokonanie własnych słabości bowiem to największe zwycięstwo dla biegacza.
Kolejny bieg już za rok. Atrakcji w postaci przeszkód nie zabraknie. Organizatorzy już dziś myślą nad tym jak uatrakcyjnić zabawę. Tymczasem crossowcy już przygotowują się do kolejnego letniego biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów pełni pokładów energii, która niczym wulkan wybuchnie latem przyszłego roku. Pełne wyniki zimowego biegu znajdują się na stronie organizatora.