- To samiec bażanta łownego - kogut. Gatunek azjatycki, został sprowadzony do Polski i wprowadzony do środowiska jako gatunek łowny. Dobrze się przystosował do polskich warunków. W Legnicy jest duża populacja bażantów w okolicach ul. Gniewomierskiej, na skrajnych terenach lotniska i w okolicach Wierzbiaka w stronę Koskowic – wyjaśnia Krzysztof Strynkowski i dodaje że w ubiegłym roku wypuścił na wolność 26 ptaków tego gatunku.
- Obserwuję je na polach. Przeżyły zimę i zdziczały za wyjątkiem jednego, który wraca codziennie na wolierę, w której trzymam dwie kury i koguta odmiany mongolskiej – dodaj Strynkowski.
Skąd się wzięła nazwa bażant mongolski? Według polskiego nazewnictwa jest to odmiana mongolska. Tymczasem Krzysztof Strynkowski wyjaśnia, że z rozmowy z ornitologami z Mongolii dowiedział się, że u nich występują inne odmiany.
- Wygląda na to, że bażant mongolski to stwierdzenie umowne, tak jak śledź po japońsku czy fasolka po bretońsku. Nikt takiego śledzia nie jadł w Japonii, ani takiej fasoli w Bretanii – żartobliwie wyjaśnia Krzysztof Strynkowski.