- Dwa lata temu kolędowaliśmy dla Julki Rzoncy, dziś dla Hani Cholewińskiej, uczennicy VII klasy Szkoły Podstawowej w Rosochatej, która choruje na rdzeniowy zanik mięśni. Ważna jest pomoc finansowa, ale jest drugi, ludzki aspekt. Nagramy filmiki i chcemy Hani pokazać, że nie jest sama. Mimo ciężkiej choroby jest bardzo pozytywną dziewczynką, zawsze na pytanie, jak się czuje, odpowiada, że dobrze, zawsze jest uśmiechnięta i pogodna. Powinna być przykładem dla każdego, kto uważa, że ma problemy. Swoją postawą i nastawieniem do życia pokazuje, że można żyć i być szczęśliwym, mimo ciężkiej choroby – dodaje Beata Orłowska-Mielniczuk.
Beata Orłowska-Mielniczuk to jeden z trzech dobrych duchów charytatywnego kolędowania. W organizacji wspierają ją od początku Krzysztof Błądziński i Waldemar Pieczkiewicz. Dobro jest zaraźliwe, nie brakuje więc chętnych do pomocy sponsorów, którzy również dokładają swoją cegiełkę. Dobrem organizatorzy zarazili także mieszkańców gminy Kunice, którzy tłumnie zjawili się na placu przy urzędzie gminy i licytowali fanty oraz zapełniali puszki kwestujących., bo wiedzą, że dobro, to jedyna choroba, którą warto zarażać.