>
Z dziećmi pracuje w Szkole Czarodziejów Wyobraźni, z młodzieżą w Klubie Gońca Teatralnego. Wspólnie z przyjaciółmi, między innymi z aktorką Katarzyną Kaźmierczak, robią przedstawienia i happeningi w Teatrze Anagram. Zainteresowań muzycznych także nie zarzuca działając w zespołach Embrional Positon i Christ Blood. O tej muzyce mówi krótko: trudna. Zajmuje się także scenografią teatralną i wystrojem wnętrz. Dla chleba również maluje na zamówienie. Dla siebie i przyjaciół „czaruje” w kuchni, przygotowuje wymyślne i smaczne potrawy.
Legnicki self-made man. Ma 43 lata i mówi, że nadal ma w duszy punka z lat 80-tych. Lubi swojego rodzaju niechlujstwo, ale nie brud, lubi swobodę i wygodę. Styl Tomasza Barana wiąże się z absolutną awersją do pracy na etacie. Jako anegdotę wspomina dziś czasy, gdy na początku lat 90-tych wydeptywał ścieżki po różnych instytucjach, by poszukać pracy jak… inni. Miał epizod dziennikarski w legnickim Tygodniu Obywatelskim „TO”, pracował także jako konduktor PKP. – Do czasu, gdy zorientowałem się, że kasuję bilety od młodych ludzi tak sprawnie podrobione jak sam to kiedyś robiłem – śmieje się.
Jest absolwentem Technikum Hutniczego w Legnicy. Owszem, studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ale dwa lata. Uznał wtedy młodzieńczo i bałwochwalczo, że jest w istocie gotowym artystą i nie będzie na polecenie wykładowców rysował na przykład butelek. Dziś tego żałuje i przyznaje, że jest samoukiem.
- W zasadzie stale mam problem: poczucie wolności, przy niestabilności finansowej – podsumowuje Tomasz Baran. W te wakacje z pracą nie będzie tak źle. Baran pracuje właśnie nad niebanalnym zleceniem – ma zrobić 34 lalki (wysokość nieco ponad metr) dla teatru z Zielonej Góry na przedstawienie Romeo i Julia.