>
Docierając do takiego portalu należy go przejąć - hackować, linkować, atakować, integrując się przy tym z własną drużyną lub przeciwnikami. Ważne jest, że przejęcie obiektu możliwe jest tylko w jego bezpośrednim sąsiedztwie. – Jesteśmy śledzeni przez GPS i satelity – tłumaczy Marcin Paluchowski z legnickich „Oświeconych”. Ingress to gra, która zmusza do wyjścia z domu. Przeznaczona jest na urządzenia z Android’em, posiadające dostęp do Internetu i oparta na mapach Google.
W naszym mieście jest ok. dwudziestu graczy, we Wrocławiu codziennie gra ok. trzysta osób. - Nie ma w nas zawiści czy gniewu towarzyszącego rywalizacji. Z chęcią spotykamy się, czasami zupełnie przypadkowo niszcząc sobie portale po drodze do pracy lub szkoły – mówi Agata Świącik.
Kim są? Lekarzami, informatykami, doradcami klienta, uczniami i nauczycielami, a Ingress stanowi ich pasję. Potrafią wybrać się w zupełnie nowe miejsce w pojedynkę lub grupą, żeby dodać nowe portale lub pokrzyżować przeciwnikom plany. – Bywają miesiące, że wydaję po 200 zł na same paliwo – mówi Krzysztof Hajdamowicz. Mają koszulki, przypinki ze swoimi nickami, a nawet naklejki na samochodach. Są przyjaźnie nastawieni i chętni do współpracy. Można ich znaleźć na facebooku, lub w realu, odwiedzając lokal „The taste of Chicago” w pobliżu legnickiego Reala.
Ingress nie zna granic. Powstał w siedzibie Google w Stanach Zjednoczonych i szybko rozprzestrzenia się, jednocząc rzesze ludzi. U nas można jeszcze grać za darmo, w USA specjalne kody są zamieszczone na odwrocie nakrętek wody mineralnej, a w Niemczech „Ingress” współpracuje z salonami telefonii komórkowej Vodafone.
Sobota to dla legnickiej grupy Ingress wyjątkowe wydarzenie, bowiem część graczy wybiera się na Europejskie wydarzenie – Berlin Recursion, gdzie przedstawiciele drużyn z całego świata będą rywalizować o przejęcie i utrzymanie kontroli nad stolicą Niemiec. Trzymamy kciuki.