>
Niesamowite anioły wykonane są ze zwyczajnych bawełnianych podkoszulek. To technika znana od niespełna sześciu lat, polega na utwardzaniu tkanin w specjalnym preparacie i upina na lalkach.
-Wszystko zaczynaliśmy od zrobienia szkieletu z drutu, folii aluminiowej i taśmy malarskiej. Jedyną gotową rzeczą są gipsowe głowy – tłumaczy Agnieszka Kominiak, terapeutka - Następnie na gotowej lalce upinaliśmy mokry materiał. Całość wykonywaliśmy etapami. Tak powstały cztery anioły, które robiliśmy przez miesiąc. Początkowo grupa podeszła do pracy sceptycznie, teraz praca idzie nam doskonale. Na pewno wykazują się wielką kreatywnością, a praca dała im dużo satysfakcji. Na pewno wszyscy jesteśmy zadowoleni z efektów końcowych, które są zachwycające.
Podobne cudeńka powstały w pracowni krawieckiej „Jutrzenki”. To poduszki, filcowe aniołki, wianki ozdobne i inne dekoracje świąteczne.
-Mamy również obraz, który jest połączeniem kleju z brokatem nakładanego przez Anię kilka dni – dodaje Karolina Obuchwoska, terapeutka.
-W pracowni stolarskiej, którą prowadzę wykonaliśmy choinkę, która prezentuje wszystkie możliwości uczestników i możliwości pracowni, bo wszystko od początku do końca tam zostało wykonane – opowiada Iwona Adamska, terapeutka. - Jesteśmy wszystkie bardzo dumne z naszych podopiecznych, że w tak krótkim czasie, a mieli tylko miesiąc, byli w stanie wykonać wszystkie te wspaniałości. Włożyli w to dużo pracy, serca i cierpliwości. Cieszymy się, że to wszystko podoba się ludziom,t o dla nas wszystkich wielkie wyróżnienie.
- Ja malowałam obraz renifera, nakładałam warstwy pędzelkiem – chwali się Ania. - To mój pierwszy obraz. Bardzo fajnie mi się malowało i sprawiało wielką przyjemność. Robiłam też wianuszek świąteczny wiszący na drzwiach.
- Ja przyszywałam cekiny na poduszkę – dodaje Julita. - Bardzo dużo ich jest. Taka praca wymaga wiele cierpliwości i czasu.
- Robiłem aniołka – mówi Tomasz. - Trzeba było na niego poświęcić bardzo dużo czasu.
Wszystkie prace znajdujące się na wystawie w naleśnikarni „Schadzka” można podziwiać do końca stycznia przyszłego roku, albo do czasu, kiedy ktoś się nimi nie zachwyci. Wszystkie są na sprzedaż. Jeśli zabraknie, podopieczni „Jutrzenki” chętnie wykonają kolejne, pieniądze przeznaczone bowiem są na potrzeby WTZ.