>
W ciągu kilku tygodni zorganizowali charytatywny pokaz mody, do którego zaangażowali swoich przyjaciół, projektantów, aktorów i wielu innych. Wystarczyło jedno hasło na facebooku i wszyscy byli gotowi ją wspierać w inicjatywie. Mariola nie mogła być niestety w Legnicy, więc wszystkim kierowała „zdalnie”. Pokaz okazał się wielkim sukcesem.
- Oczywiście gdyby nie zaangażowanie kilkunastu osób nie byłoby takiego sukcesu. Jedynym minusem Legnicy jest mała aktywność podczas takich imprez. Liczyliśmy, że będzie więcej ludzi. Było około 250 osób, miejsc mięliśmy około 400.
Mariola pokazała swoje kolekcje, obok niej swoje pokazał także Piotr Janicki, laureat jednego z konkursów dla młodych projektantów, które kilka lat temu Mariola organizowała w Legnicy. Dziś Piotr mieszka w stolicy i małymi kroczkami wkracza w świat mody.
- Jestem legniczaninem, więc sercem jestem związany nie tylko z miastem, ale także, a może przede wszystkim z ludźmi. Cieszę się, że mogłem pomóc Konradowi.
Do organizacji włączyła się także legnicka firma Atelier L'Arte, która zaprezentowała swoje bajeczne ślubne suknie. Przypomnijmy. W charytatywnym pokazie mody udział wzięli nie tylko legniczanie. Mariola Turbiarz zaangażowała do pomocy grono popularnych aktorów i artystów polskich. Wszyscy przyłączyli się do inicjatywy i stawili w Legnicy. Organizatorka jest szczęśliwa, ale czuje niedosyt.
- To był dla mnie bardzo emocjonalny pokaz. Po finale nerwy puściły, popłynęły łzy, ale to dlatego, że była cudowna atmosfera. Ludzie okazali dużo serca, a przede wszystkim nasze gwiazdy, które przyjechały z Warszawy i Wrocławia na ten wieczór, wszyscy zrobili kawał dobrej roboty - dodaje Mariola Turbiarz.
- Zebraliśmy 9,5 tys złotych, a mogliśmy więcej. Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuje i proszę, pomagajcie nadal Konradowi, wpłacajcie pieniądze, bo od tego zależy czy chłopak będzie żył.
Czy się udało? Na konto Konrada trafi prawie 10 tysięcy złotych. To wielki sukces. Pamiętać jednak należy, że Konradowi potrzebne są nie tylko pieniądze, ale także świadomość, że są ludzie, którzy trwają przy nim i wkładają serce w to, co robią. Tego nie można przeliczyć na żadną walutę i organiczyć żadną granicą.