Spotkanie z Beatą Tadlą
Foto: WO(lca.pl)

- Gdyby każdy mógł zajrzeć tam, gdzie dostęp mają tylko nieliczni pewnie to by się zdewaluowało. Telewizja jest taką magiczną skrzynką, a to co się w niej dzieje mogą robić tylko nieliczni. Wiadomości prowadzą trzy osoby i one mogą widzieć jak to się robi od środka. Dlatego ludzi to interesuje, kusi, uwielbiają kuchnię, tak jak małe dziecko, które koniecznie chce się dobrać do zabawki i zobaczyć co tam w środku i jak to działa – mówi Beata Tadla.

– Stąd mój pomysł żeby opowiedzieć ludziom jak to działa i wygląda od środka. Zaspokoić ich ciekawość.

W książce czytelnicy znajdą kulisy powstawania programów informacyjnych i opowieść o tym, jak duży jest wkład pracy dziennikarza i prezentera. Po lekturze będą mogli przekonać się, że kilkanaście czy kilkadziesiąt minut spędzonych przed kamerą, to jedynie efekt końcowy długich i często stresujących przygotowań. Beacie dane było relacjonować wiele bardzo ważnych wydarzeń, często tragicznych, jak katastrofa smoleńska, wojna na Ukrainie, czy czas kiedy huragan zniszczył Legnicę.

-Ludzie nie wiedzieli co się z nami wszystkimi dzieje podczas relacjonowania tych wydarzeń, więc postawiłam im takie „lusterko” z drugiej strony żeby mogli się przyjrzeć – dodaje dziennikarka. - Książka powstała w 25 roku mojego zawodowego życia, w roku kiedy zostałam wyrzucona z TVP. Nie jest spowiedzią. Pomyślałam, że to dobry czas żeby podsumować ten okres.

W książce „Czego oczy nie widzą” znalazło się wiele wątków legnickich i na „babskim czwartku” Beata Tadla między innymi o nich mówiła. Jest legniczanką i zawsze to podkreśla. Do rodzinnego miasta często wraca.

- Wypełniam swoje obowiązki jako ambasador tego pięknego miasta, choć oczywiście nikt ich mi nie narzucił, to prestiżowy i bardzo miły tytuł – śmieje się Beata Tadla.

– A tak poważnie, to bardzo lubię spotkania z kobietami. Często jestem zapraszana na spotkania ze środowiskami kobiecymi. One też trochę chcą wiedzieć jak to jest tam „od środka”, niekoniecznie zawodowo, ale też jak sobie radzi ktoś taki jak ja, kto nie ma w kalendarzu ani jednego wolnego dnia.

Spotkanie z Beata Tadlą poprowadziła Maja Grohman, dziennikarka, prywatnie od ponad 20 lat przyjaciółka bohaterki spotkania. „Sprawczynią” kolejnej wizyty Beaty w Legnicy była Ewa Szczecińska – Zielińska, koleżanka dziennikarki, również od ponad 20 lat. W przygotowaniach wydarzenia wsparły ją współpracownice.

PS. Na zakończenie rozmowy dziennikarka zdradziła naszemu portalowi, że pracuje nad kolejną książką. Tym razem będzie to powieść związana z Legnicą.

Podczas spotkania Michalina Maruniak, znana z projektu Kminek, zaśpiewała dla pań kilka swoich utworów.

Michalina Maruniak
Foto: WO(lca.pl)