>
Kiedy dziewczynka się urodziła lekarze nie dawali jej wielkich szans na przeżycie. Rozpoczęła się walka i jej malutkie, ledwo tlące się życie. Dziewczynka została poddana operacji, która skończyła się sukcesem, jednak to nie był koniec walki, raczej jej początek.
- Płacz wywoływał bezdech, bezdech powodował strach, a to wszystko razem sprawiało, że Jagoda przestała oddychać, słabła, umierała… Kiedy córeczka miała 1,5 roku, trafiłyśmy na Oddział Kardiologii we Wrocławiu, w celu planowego cewnikowania serca. Tam poinformowano nas, że Jagoda nie ma „zwykłych” bezdechów, okazało się, że te napady są niczym innym jak napadami anoksemicznymi. Atakami, które mogą w każdej chwili doprowadzić do śmierci dziecka – opowiada matka dziewczynki.
Niezbędna okazała się kolejna operacja ratująca życie dziecka. Znów wola walki i umiejętności lekarzy sprawiły, że zakończyła się sukcesem. - Aby mogła nadal być ze mną, potrzebny jest ostatni, trzeci etap korekty wady serca metodą Fontana. Tę operację mieliśmy mieć po roku. Zaufałam naszym kardiologom, którzy mówili, że musimy czekać, aż stan dziecka się pogorszy. Nie mieściło mi się w głowie, dlaczego mam czekać, aż Jadzia zacznie umierać. Dlaczego chcą ją operować w chwili, kiedy będzie maksymalnie słaba. Ufałam jednak i czekałam…
Ostatni, trzeci trzeci etap leczenia to korekta wady serca metodą Fontana. Jeden ze znanych lekarzy stwierdził, że dla dobrych rokowań na przyszłość nie powinno być długiego odstępu od drugiego etapu, ponieważ organizm będzie miał problem z zaakceptowaniem sztucznie wytworzonego fontanowskiego krążenia, a wtedy jest duże ryzyko, że dziecko nie przeżyje. Na tę najważniejszą operację Jagoda i jej mama czekają do dziś. Czas ucieka, a szanse na zdrowie dla małej Jagódki maleją z dnia na dzień. Jedynym ratunkiem jest operacja, którą można przeprowadzić za granicą. Dziewczynka już została do niej zakwalifikowana.
- Jej koszt w niemieckiej klinice to przeszło 36 tys. euro. Chociaż zbiórka tak dużej kwoty nadal mnie przeraża, serce matki podpowiada mi jednak, że muszę walczyć o życie mojej córeczki, która przetrwała już sama tyle razy. Pomóżcie mi naprawić jej serduszko i sprawcie, by Jagódka żyła, proszę – błaga mama Jagódki.
Liczy się każda złotówka, potrzebnych jest ich aż dwieście tysięcy, tyle kosztuje życie małego, pięcioletniego dziecka. Pomóc możemy wpłacając pieniądze na stronie Fundacji Siepomaga. Dajmy kawałek swojego serca by małe serduszko Jagody mogło bić równym rytmem.