>
Zabawa była jak zwykle w Komornikach, wesoła i pełna atrakcji. Dzięki sponsorom, których udało się organizatorom pozyskać, nie brakowało atrakcyjnych nagród w konkursach dla dzieci i dorosłych, a ci musieli między innymi ubijać masło i młócić zboże cepami.
Tradycyjne już dożynki sołeckie odbywają się na malowniczo położonym nad wodą placu, który jest miejscem spotkań zarówno najmłodszych i starszych mieszkańców Komornik.
- To centrum, serce naszej miejscowości. Uroku dodaje mu staw, nad którym rosną drzewa więc mamy i cień. Od lat budujemy tu też infrastrukturę. Rada sołecka, mieszkańcy, którzy z roku na rok nabierają coraz więcej doświadczenia, są coraz lepszymi organizatorami, nie boją się zmian i ciężkiej pracy dla wspólnoty, którą jesteśmy. To przynosi wymierne korzyści nam wszystkim. Nasza wieś liczy około trzystu mieszkańców. Czujemy się jak jedna wielka rodzina, i jak rodzina wspólnie działamy – mówi z dumą Robert Chruściel.
Dożynki to nie jedyna impreza, jaką mieszkańcy Komornik organizują. Zawiązali stowarzyszenie, piszą projekty, pozyskują środki i organizują imprezy.
- W tym roku na przykład zorganizowaliśmy warsztaty przedświąteczne żeby pokazać naszym dzieciom tradycje wielkanocne. Przed dożynkami były kolejne, dwudniowe warsztaty dla dzieci. Z kromek chleba tworzyły wspólnie z dorosłymi miniatury, kościoła, kapliczki i innych miejsc związanych z religią, a chleb związany jest z tradycją dożynkową. Prace można podziwiać na dzisiejszej imprezie – dodaje Robert Chruściel. - Uczą się tworzyć, ale i uczą się, że tworzyć można wspólnie z dorosłymi. To najlepsza integracja i nauka, bo poprzez zabawę.
Komorniki to jedna z niewielu wsi w gminie Ruja, która organizuje dożynki sołeckie. A że zabawa jest przednia, zaproszeniem nie gardzą Dostojni goście. Razem z mieszkańcami bawili się parlamentarzyści, Tadeusz Samborski, członek zarządu województwa dolnośląskiego, starosta Janina Mazur i gospodarze ościennych gmin. Niestety, zabrakło Pawła Gregorczuka, gospodarza gminy Ruja.
- Zapraszamy go, ale niestety od dwóch lat nie przyjmuje naszych zaproszeń i nie chce się z nami bawić. Cóż można powiedzieć. Po prostu jest nam przykro – dodaje Robert Chruściel.