- Nie myślę nawet ukrywać, że zrobiłem to świadomie. Zostałem zaszczepiony z pierwszą grupą, żeby móc chodzić na oddział zakaźny, na którym staram się bywać systematycznie. Dziś przebywa na nim już siedemnastu chorych, a był taki czas, kiedy było pusto. W Polsce pod respiratorem są tylko dwie osoby, które się zaszczepiły, ponad osiemdziesiąt niezaszczepionych. Liczby mówią same za siebie. Będąc tak blisko tych wydarzeń, postanowiłem dać ludziom szansę i przyszli – mówi ks. Roman Raczak, proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.

Przy kościele na Piekarach jak zawsze było tłumnie i jak zawsze wesoło i atrakcyjnie. Mieszkańcy byli spragnieni wspólnej zabawy we własnym gronie, tym bardziej że rok temu tradycję trzeba było przerwać z powodu pandemii.

- Widać, że ludzie tego potrzebują. Jestem zafascynowany zaangażowaniem ludzi. Włożyli mnóstwo pracy, by imprezę zorganizować. Znaleźli się sponsorzy, którzy sfinansowali całość. Jestem zachwycony. To zasługa ludzi. Jeżeli by nie chcieli, to co ja mogę? Jest takie stare powiedzenie: nie skarb jest przyjacielem, ale dobry przyjaciel jest skarbem. Tu pracowali ludzie, którzy zaprzyjaźnili się wiele lat temu i do dzisiaj przychodzą i mnie wspierają. To ich dzieło – chwali parafian proboszcz Raczak.

Na Piekarach w niedzielne popołudnie było mnóstwo jedzenia, picia i zabawy przy muzyce zaproszonych zespołów. Nie zawiodła jak zawsze służba zdrowia, zaszczepiło się kilkanaście osób. Nie zawiodła policja, która jak zawsze stała u boku proboszcza propagując przestrzeganie zasad ruchu drogowego. Proboszcz, współorganizatorzy i parafianie już się umówili na kolejne spotkanie za rok.