>
- Od kilku lat bierzemy udział w akcjach charytatywnych więc i dziś postanowiliśmy zacząć charytatywnie. Jest małe dziecko, któremu trzeba pomóc. Ma poważną, rzadką chorobę serca i jedyne operacja w Stanach Zjednoczonych może uratować mu życie. Niestety, kosztuje 1,5 miliona złotych. Chcemy chociaż garstkę siebie dołożyć do akcji pomocy, która od wielu tygodni jest prowadzona – mówi Paweł Pundyk, prezes Legnickich Morsów.
- Podobne akcje pomocy będziemy tu na „Kormoranie” organizować w każdą niedzielę. Może nie na taką skalę jak dzisiaj i nie tylko Cypriankowi, bo na liście potrzebujących jest bardzo wiele osób – dodaje Paweł Pundyk.
Legnickie Morsy od lat biorą udział w finałach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i pomagają przy różnych innych okazjach. Biegają w biegach charytatywnych, są otwarci i gotowi do pomocy każdemu, komu pomóc trzeba.
Morsowanie przywiózł do Legnicy Andrzej Kot. Kiedy pierwszy raz udało mu się namówić przyjaciół do zanurzenia w lodowatej wodzie, było ich czworo. Dziś Legnickie Morsy liczą blisko 140 członków. Paweł Pundyk już dziś wie, że będzie ich więcej, chętni napływają nieustannie.
Morsy nie tylko kąpią się. Biegają i wspinają się po górach. Kochają przyrodę i tę także postanowili ratować. W planach jest akcja, o której jeszcze nie chcą mówić zbyt wiele, ale już niebawem do niej przystąpią. Zachęcają do wstąpienia w swoje szeregi. Śmiech, chęć pomocy, wspólna zabawa i aktywny wypoczynek, to ich motto.