Pani Mieczysława i pan Lucjan dobrali się jak w przysłowiowym korcu maku. A korzec był niezwykle duży, od Pomorza po Dolny Śląsk. Lucjan Ozga mieszkał w Gdańsku, jego wybranka w Lubuskiem.
- Moja mama też mieszkała w Lubuskiem. Jeździłem do niej kilka razy w roku. Któregoś razu brat przyrodni zabrał mnie na zabawę. Ojczym zachęcał żebym pojechał, mówił, tam miesza taka ładna dziewczyna z dobrego domu – opowiada Lucjan Ozga.
- Pojechaliśmy. Rzeczywiście od razu wpadła mi w oko. Podszedłem, zatańczyliśmy, porozmawialiśmy i tak się zaczęło.
Pan Lucjan zabrał swoją ukochaną do Gdańska. Tam na świat przyszły dzieci. Później losy rzuciły rodzinę kolejno do Pszczewa, Kotli, Jerzmanowej by w końcu osiąść w Legnickim Polu.
Państwo Ozgowie od lat mieszkają w Legnickim Polu, gdzie Lucjan Ozga był przez lata komendantem posterunku milicji. Znany jest nie tylko z tego, że niegdyś pilnował w gminie porządku. Dwa lata temu uratował życie człowiekowi.
Jaka jest recepta na długie i szczęśliwe życie? - Na dobrą sprawę przez te pięćdziesiąt lat nigdy się nie kłóciliśmy. Były jakieś drobne sprzeczki o porozrzucane skarpetki, ale nigdy żadnych poważnych kłótni – mówi Lucjan Ozga.
- Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Ciągle mamy ze sobą o czym rozmawiać i rozumiemy się, to jest najważniejsze – dodaje Mieczysława Ozga. - A czasem po prostu lepiej było coś przemilczeć zamiast kłócić się o jakieś nieistotne sprawy.
Państwo Ozgowie mieli troje dzieci, niestety, jedno stracili. Dziś cieszą się synem i córką, pięciorgiem wnucząt oraz sobą nawzajem
.